Mecz 13. kolejki to spotkanie z będącym nieco wyżej notowanym LKS Kobierzycko. Jako, że jest to beniaminek naszej klasy rozgrywkowej, było to pierwsze w historii spotkanie między naszymi zespołami. Do meczu podeszliśmy w dobrych nastrojach w związku z wyraźną falą wznoszącą - wszak pomijając porażkę w mocno osłabionym składzie w Sędziejowicach, ostatnio gorzkiego smaku porażki zaznaliśmy 1. września.
Od początku spotkania to my przejęliśmy inicjatywę, co udowodniliśmy już w 10. minucie - wrzutkę z rzutu rożnego Patryka Małkowskiego na krótki słupek zamknął głową z najbliższej odległości Łukasz Mielczarek. Dziewięć minut później z piłką zabrał się z okolic środka boiska Łukasz Walewacz i oddając mocny strzał z ponad 30 metrów nadał piłce tak dziwną rotację, że kompletnie zaskoczył bramkarza przeciwników. 2:0! Już minutę później piłkę z autu wrzucił w pole karne Paweł Matynia, przejął ją Mielczarek i strzałem od słupka podwyższył prowadzenie. W 25. minucie było już 4:0 - tym razem skuteczną wrzutkę Walewacza z rzutu rożnego pewnym strzałem głową na bramkę zamienił Artur Witczański. Nokaut! Do przerwy wynik nie uległ już zmianie mimo kolejnych okazji z naszej strony. Swoje dwie sytuacje mieli także goście, ale strzał z dystansu zatrzymał się na poprzeczce, a w sytuacji sam na sam rywal trafił wprost w Konrada Bednarka.
Drugą połowę rozpoczęliśmy z nieco mniejszym animuszem, ale bardzo konsekwentnie biorąc sobie za priorytet zachowanie czystego konta i dorzucenie kolejnych bramek. Bramkę numer pięć udało się zdobyć w 60. minucie - świetnie wypuszczony skrzydłem Krystian Stępień zagrał piłkę mocno po ziemi wzdłuż bramki, a do "pustaka" skierował ją Mielczarek kompletując hat-tricka. Swoje okazje mieli kolejni nasi zawodnicy, ale szóstą i jednocześnie ostatnią bramkę w meczu zdobył Stępień, zamykając akcję na długim słupku po wrzucie z autu i przedłużeniu piłki głową przez obrońcę rywali. Warto dodać, że w drugiej połowie na boisku pojawili się mający dosyć niewiele minut w tym sezonie Wiktor Uciński, Rafał Dziedzic, Rafał Kępa oraz Piotr Mizera, który kilkoma rajdami lewym skrzydłem napsuł rywalom trochę krwi. Goście mieli w samej końcówce okazję na honorową bramkę, ale do hat-tricka w tym meczu Mielczarek dorzucił ofiarne wybicie piłki z linii bramkowej.
Ostatecznie mecz zakończył się naszym pewnym zwycięstwem 6:0, które w zasadzie mogło być jeszcze wyższe. To piąta nasza wygrana w sześciu ostatnich meczach. Cieszy rosnąca forma wielu zawodników, sukcesywne odrabianie strat do czołówki i drugie czyste konto w sezonie - pierwsze na własnym stadionie.
Następne spotkanie w niedzielę o godzinie 13:00 na wyjeździe z Pisią Zygry - kolejnym niewygodnym rywalem z zeszłego sezonu. Liczymy jednak na podtrzymanie dobrej passy i wreszcie pokonanie drużyny z Zygier!