Mecz 9. kolejki to kolejna konfrontacja z drużyną z czołówki tabeli. Tym razem przyszło nam podjąć Unię Sieradz-Męka, która jest dla nas z pewnością bardzo niewygodnym rywalem - w zeszłym sezonie przegraliśmy z nimi dwukrotnie. Do meczu przystąpiliśmy w mocnym, 18-osobowym składzie, a trener Mariusz Studziński mógł pozwolić sobie na komfort posadzenia na ławce m.in. Łukasza Mielczarka czy Piotra Ławniczka.
Spotkanie rozpoczęło się dla nas znakomicie, gdyż już w ósmej minucie długie zagranie z głębi pola od Łukasza Walewacza doprowadziło do sytuacji sam na sam Pawła Matyni, który pokonał bramkarza przeciwników. Prowadzeniem cieszyliśmy się jednak niewiele ponad kwadrans, gdyż w 24. minucie spotkania rywale wyrównali po rzucie rożnym i odpuszczeniem przez naszych zawodników krycia w polu karnym. Sześć minut później już przegrywaliśmy, gdy napastnik rywali przejął piłkę w zamieszaniu w polu karnym i z bliska pokonał Kubę Matusiaka. Z kolei w 35. minucie było już 1:3, kiedy zawodnik gości wykorzystał sytuację sam na sam z Matusiakiem. Do przerwy wynik nie uległ zmianie, a obie drużyny nie stworzyły sobie więcej klarownych sytuacji. Na domiar złego, w samej końcówce pierwszej połowy kontuzji nabawił się Andrzej Koziara.
Na drugą połowę wyszliśmy z aż czterema zmianami - kontuzjowanego Koziarę zastąpił Ławniczek (na środek obrony przeszedł Matynia), w bramce Matusiaka zastąpił Konrad Bednarek, dodatkowo za Kamila Studzińskiego i Krystiana Stępnia na boisku zameldowali się Mielczarek i Przemek Markiewicz. Jak się okazało, te zmiany rozruszały naszą grę. Już w 50. minucie sędzia podyktował rzut karny za faul na Marcinie Wojciechowskim, ale strzał Artura Witczańskiego bez problemu złapał bramkarz przeciwników. Osiem minut później Artur zrehabilitował się wykorzystując świetne prostopadłe podanie Wojciechowskiego i pokonując bramkarza w sytuacji sam na sam. Hetman poczuł krew i odważniej ruszył do przodu, od czasu do czasu nadziewając się na kontry Unii, których uderzenia nie sprawiały jednak większych problemów naszemu bramkarzowi. Wreszcie w 85. minucie świetną akcją oskrzydlającą popisał się Wojciechowski, który dograł piłkę przed bramkę a tam z najbliższej odległości do siatki wpakował ją Markiewicz, zdobywając debiutancką bramkę w naszych barwach. Remis jednak nas nie zadowalał i dalej atakowaliśmy, aż wreszcie w drugiej minucie doliczonego czasu gry Witczański przejął nieudane wybicie przeciwnika i z linii pola karnego mocnym strzałem dał nam zwycięstwo w tym spotkaniu. 4:3! Drugi raz z rzędu odrabiamy z nawiązką dwubramkową stratę do rywala po pierwszej połowie.
Najbliższy mecz w niedzielę o 15 w Sędziejowicach. Rywal podobnej klasy, a nasz skład znacznie się zmieni ze względu na nieobecność wielu zawodników. Liczymy jednak na walkę i podtrzymanie dobrej passy!