Na mecz 3. kolejki udaliśmy się do dobrze znanego nam Ostrowa, gdzie swoje mecze rozgrywa Rokita Rokitnica. Mecze toczone tam były zawsze na styku - w zeszłym sezonie wygraliśmy 1:0, dwa sezony temu przegraliśmy 1:2. Do meczu przystąpiliśmy w zaledwie 13-osobowym składzie, co zwiastowało trudną przeprawę. W pierwszym składzie zadebiutował 17-letni Kamil Uciński, który był naszym najwyżej wysuniętym zawodnikiem. Swój pierwszy mecz w sezonie rozgrywał Łukasz Walewacz, do składu wrócili też po ostatniej absencji Kamil Studziński i Jakub Matusiak. Względem poprzedniego meczu zabrakło aż ośmiu zawodników: Konrada Bartoszka, Patryka Małkowskiego, Jakuba Ochockiego, Krystiana Stępnia, Dominika Kamieniaka, Grzegorza Penciaka, Wiktora Ucińskiego i Rafała Olczaka. Nadal brakowało m.in. Artura Witczańskiego, Marcina Wojciechowskiego czy Sebastiana Łudczaka. Na ławce zostaliśmy więc zaledwie z Konradem Bednarkiem i Przemysławem Brzezowskim.
Mecz zgodnie z oczekiwaniami rozpoczął się od wzajemnego badania i zapowiadał się na wyrównaną rywalizację. Jednak z czasem to my zaczęliśmy dochodzić do sytuacji. Już około dziesiątej minuty błąd obrony wykorzystał Kamil Uciński, przejmując niedokładne zagranie przeciwnika, ale uderzył w sytuacji sam na sam wprost w bramkarza. Następnie golkiper gospodarzy trzykrotnie powstrzymał próby Łukasza Walewacza - dwa razy broniąc dobre uderzenia z rzutów wolnych, a za trzecim razem w tylko sobie wiadomy sposób wybijając na rzut rożny mocny strzał Łukasza z okolic linii pola karnego. Kiedy wydawało się, że bramka dla Hetmana jest kwestią czasu, katastrofalne zachowanie naszego zespołu w obronie doprowadziło do tego, że napastnik gospodarzy po prostu wbiegł z piłką w pole karne i pokonał Jakuba Matusiaka. Trafienie to wprowadziło sporo nerwowości w nasze szeregi, czego efektem była bardzo podobna, ale stracona po jeszcze gorszych błędach bramka na 2:0, po której sędzia zakończył pierwszą połowę spotkania.
Niestety, ta bramka wyraźnie wpłynęła na nasze poczynania w drugiej połowie. Próbowaliśmy zaatakować, co skrzętnie w kontratakach wykorzystywali gospodarze, oddając kolejne strzały. W 60. minucie Kamila Ucińskiego zmienił Przemysław Brzezowski, który zajął miejsce na skrzydle, a do ataku powędrował Paweł Matynia. Należy podkreślić sporą aktywność Kamila - widać, że będziemy mieli z niego jeszcze dużą pociechę. Tuż po tej zmianie, w wyniku faulu kontuzji doznał Matynia i potrzebował interwencji medycznej. Grając przez moment w dziesiątkę, tracimy trzecią bramkę - znów po naszych błędach rywale wykorzystują sytuację 1 na 1 z Matusiakiem. Chwilę później za Matynię na boisku pojawił się Konrad Bednarek. Do końca meczu wynik nie uległ jednak już zmianie, i to tylko dzięki kilku bardzo dobrym interwencjom Matusiaka w bramce. W naszej drużynie na wyróżnienie zasłużyli na pewno Łukasz Mielczarek i Piotr Ławniczek, którzy byli w stanie rozrywać szeregi przeciwników. Po akcji tego drugiego bliski bramki był Bednarek, ale zabrało mu centymetrów do wepchnięcia na wślizgu piłki do siatki. Blisko bramki był też drugi z naszych rezerwowych, ale strzał Brzezowskiego po zgraniu głową Bednarka po raz kolejny zatrzymał bramkarz gospodarzy.
Mecz ostatecznie zakończył się naszą porażką 0:3, na którą z początku meczu się nie zanosiło. Jednak indywidualne błędy i ogólnie słaby występ naszej drużyny spowodował, że skończyło się tak, jak się skończyło - a mogło być gorzej, gdyby nie nasz bramkarz. Możliwe, że do następnego meczu przystąpimy wreszcie w pełnym składzie, być może nawet nieco wzmocnionym. A ten mecz już w sobotę o godzinie 17:00 w Szadku.